środa, 3 lipca 2013

Rozdział 2.

Zamarła. Z auta, które ją uderzyło wysiadł ktoś, kogo Anita nie miała ochoty spotkać już nigdy więcej. Był to chłopak, a w tej chwili właściwie mężczyzna, którego Anita kochała odkąd skończyła 12 lat.
 Mężczyzna miał na imię Rafał, był bardzo wysoki, miał niebieskie oczy i dołeczki w policzkach.
 Rafał, na widok tak dobrze znanej mu osoby uśmiechnął się i wyciągnął przyjaźnie dłoń w jej kierunku, już miał jej dotknąć gdy Anita odskoczyła,jakby została oparzona.
Facet nie przejął się zbytnio jej dziwnym zachowaniem i rozpoczął konwersację:
-Anita jak myśmy się dawno nie widzieli! Przepraszam,że wjechałem w ciebie, trochę się zagapiłem i...-  kobieta nie pozwoliła mu dokończyć.
-Daj sobie spokój z nadmierną uprzejmością. Załatwmy to szybko.-odparła chłodnym tonem.
- Masz tu 500 zł powinno starczyć. To do zobaczenia!-powiedział.
-Żegnaj.- odpowiedziała Anita, po czym wsiadła do samochodu i zadzwoniła po pomoc drogową.
W domu  kobieta usiadła na kanapie,zrobiła sobie herbaty i wyciągnęła laptopa.
 Podłączyła do niego aparat i zajęła się obróbką zdjęć. Przeglądając je, ciągle zadawała sobie to samo pytanie: 
" Dlaczego ci ludzie są tacy szczęśliwi, przecież do końca życia jeszcze wszystko może im się pozmieniać?" 
Poczuła,że oczy zachodzą jej łzami. Sama nie wiedziała dlaczego. Chwilę później leżała na kanapie w pozycji embrionalnej i szlochała. Jej perfekcyjnie wykonany makijaż spływał powoli na rozciągnięty sweter, rude loki  opadły na twarz, przykrywając zielono-żółte , pełne smutku,żalu i pretensji oczy dziewczyny. Anita poczuła się jakby znowu miała 16 lat. Wspomnieniami wróciła do tamtego felernego wieczoru...............................
Rudowłosa, ubrana w prostą, miętową sukienkę dziewczyna czeka przed wejściem na salę gimnastyczną. Mijają ją jej koleżanki ze swoimi chłopakami, większość z nich posyła jej pogardliwe spojrzenie. Nastolatka pochyla głowę i zaczyna gwałtownie mrugać aby powstrzymać łzy. Wtedy podchodzi do niej wysoki, piegowaty, niebieskooki chłopak. Unosi jej brodę tak , aby na niego spojrzała. Wcale nie miał zamiaru jej pocieszyć. Obok niego stała śliczna, szczupła blondynka, która patrzyła na nią z pogardą. Chłopak wskazał na blondynkę, bąknął ciche '' przepraszam'', chwycił jasnowłosą za rękę i wszedł z nią na salę.
 Rudowłosa straciła panowanie nad swoim ciałem. Upadła na chodnik, na którym  leżały odłamki szkła, rozrywając i plamiąc krwią piękną sukienkę ,zwinęła się w kłębek, szlochając. Zaczął padać deszcz a dziewczyna dalej klęczała bezsilnie. Po chwili zaczęła się podnosić.
 Czuła, jak serce rozpada jej się na miliardy maleńkich fragmentów i przesiąka nienawiścią do ludzi. 
Łzy dalej spływały po jej czerwonych ze złości policzkach. Zdjęła buty na obcasie i zaczęła biec po chodniku. Nie przejmowała się tym, co inni ludzie o niej pomyślą. Teraz chciała tylko poczuć się bezpiecznie. Zatrzymała się dopiero przy wejściu na szare blokowisko.
 Drżącymi rękoma otworzyła zamek w drzwiach. Zrzuciła z siebie podartą suknię i ubrała rozciągniętą koszulkę, po czym zamknęła się w pokoju i włączyła głośno smutne ballady rockowe. Wyciągnęła sztalugę i farby. Zaczęła tworzyć, co chwila powtarzając: ''Nigdy więcej". Niedługo na płótnie widniały 2 postaci, otoczone przez tłum innych. Dwie główne postaci to ten niebieskooki chłopak i wredna blondynka. Uśmiechają się szyderczo. Dookoła nich stoją koleżanki i koledzy Anity, z nożami w rękach. Pod obrazem widniał wielki, czerwony napis: CZY WY NAPRAWDĘ NIE WIDZICIE, JACY ZAKŁAMANI JESTEŚCIE?!
Te wspomnienia zostały z Anitą na całe życie.Po tamtym wydarzeniu kobieta zamknęła się w sobie i nie pozwala nikomu przekroczyć bezpiecznej strefy. Anita zasnęła zapłakana na kanapie. Następnego dnia obudził ją..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję,że ktoś to czyta :) Proszę, powiedzcie co sądzicie!

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 1.

Dzisiaj zapowiadał się wyjątkowo ciężki dzień. Anita wstała z łóżka, przeciągnęła się i odsłoniła zasłony okienne, które ukazały szare, wytatuowane przez bandy znudzonych graficiarzy bloki przeciętnego, wielkomiejskiego osiedla. Słońce leniwie przebijało swoje ciepłe promienie przez ogrom betonu.  Kobieta stała przez chwilę w oknie i obserwowała budzące się do życia domy. 
Już po chwili ujrzała swoją sąsiadkę- sędziwą panią Wandę.
Kobieta miała siwe włosy upięte w ciasnego koka i zmarszczki od ciągłego uśmiechania się. Tuż za nią dreptał przygarbiony staruszek-pan Tadek. 
Złapał żonę pod rękę i razem skierowali się ku ławce. "Jak ja bym chciała mieć taką miłość jak oni"- pomyślała, zerkając po raz ostatni na znikające małżeństwo.
 Podeszła do lustra i westchnęła. Jej niesforne, rude loki znowu były w całkowitym nieładzie, pod zielono-żółtymi oczami falowały się dwa piękne, fioletowe wory, na twarzy kobiety pojawiły się całe roje piegów. Jej duże, popękane usta ułożyły się w widoczny grymas.
Anita westchnęła, rozczochrała loki tak, aby wyglądały na w miarę cywilizowaną fryzurę.
Ubrała się, chwyciła aparat i wsiadła do auta.
 Dojechała na miejsce z 5-minutowym opóźnieniem.
Wybiegła z pojazdu i skierowała się w stronę tłumu pięknie ubranych ludzi. Powitał ją wysoki, łysy mężczyzna w garniturze, pan młody.
-Jak dobrze,że pani już jest-powiedział, uśmiechając się przyjaźnie.
-Ja też bardzo się cieszę. Czy mogłabym poprosić o ustawienie gości?
Anita rozejrzała się po otoczeniu. Stała w pięknym parku, nad stawikiem z dużym, białym mostem i sędziwymi wierzbami płaczącymi, których gałęzie żałośnie zamaczały się w wodzie. 
Po przeciwnej stronie stały ogromne schody, prowadzące do ogrodu japońskiego. Postanowiła ustawić gości na tych właśnie schodach.
Pannę młodą i pana młodego ustawiła na samym środku, wszystkich innych ludzi dookoła nich.Ujrzała wtedy coś,czego nigdy wcześniej nie widziała. Tych dwoje ludzi łączyła jakby niewidzialna nić. Spoglądali na siebie i nie mogli oderwać od siebie wzroku. Wciąż trzymali się za ręce. Anita poczuła,że z niewiadomej przyczyny oczy zachodzą jej łzami. Otarła je szybko i wróciła do swojej pracy.
Zrobiła kilka zdjęć, spakowała aparat i wróciła do auta.
 W samochodzie napadł ją nawał różnych myśli.
-" Dlaczego ci wszyscy ludzie są tacy zadowoleni, zakochani, czy oni nie widzą,że wszystko się sypie?
Chciałabym móc zrozumieć, co takiego ważnego daje im miłość. Przecież to tylko głupie uczu...- nie zdążyła dokończyć myśli, bo poczuła gwałtowne uderzenie w tył pojazdu. Wyszła z auta i .....
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję,że komukolwiek spodoba się moje opowiadanie. Proszę o wyrozumiałość, mam zaledwie 13 lat :)