środa, 26 marca 2014

Thoughts.

Kończę z tym blogiem, muszę w końcu poukładać wszystko w swoim życiu a nie wyżywać się na blogu, przepraszam wszystkich, którzy musieli czytać to gówno.

piątek, 20 września 2013

Rozdział 9.

Anita przetarła oczy,ale udawała, że dalej śpi. Do jej uszu dobiegły strzępki rozmowy Grześka z jakimś innym lekarzem :
- Wiesz, co może się stać, jak dyrektor odkryje, że wpuściłeś obcą kobietę do pokoju lekarskiego, w dodatku zdradziłeś jej wszystkie szczegóły odnośnie stanu tego faceta z OIOMu, pomimo, że wcale nie jest z nim spokrewniona, Grzesiek , wiesz co ci grozi gdy szef się dowie?! Wylecisz stąd na zbity pysk!- powiedział nieznany Anicie lekarz. Jego głos był rozedrgany i podniesiony.
 Kobieta uznała, że lepiej będzie, jak już sobie pójdzie. Jednak gdy rudowłosa chciała wstać, Grzesiek zaczął mówić. Ciekawość dziewczyny zwyciężyła i kobieta zakopała się pod kocem i dalej udawała, że śpi.
- Dlaczego jej pomagam?! Bo jest jej ciężko, widzę to, a ja nigdy nie zostawiam osób z problemami na pastwę losu.
Po jego słowach Anicie zrobiło się cieplej na sercu. Udała, że właśnie się obudziła. Ziewnęła i przeciągnęła się.
-Dzień dobry, dzięki za pomoc, to ja już będę spadać. Macie mój numer zapisany w karcie Pawła. Gdyby było mu gorzej to zadzwońcie.
 Kobieta wstała z kanapy, ubrała buty i wyszła z pokoju lekarskiego. Następnie wyszła ze szpitala i udała się do parku. Usiadła na ławce i odetchnęła z ulgą.
 Przysiadła naprzeciwko fontanny.
Wpatrywała się w spływającą po niej wodę.
Zamknęła oczy i zrelaksowała się, wsłuchując się w szum wody.
 Jednakże błogi spokój w jej życiu został zakłócony przez mokre stworzenie, które rzuciło się na nią.

Przerażona kobieta otworzyła oczy i ujrzała olbrzymiego pitbulla leżącego na jej kolanach.

 Zwierzak miał tak niewinny wyraz pyszczka, iż Anita przestała się gniewać i pogłaskała psiaka po głowie.

Chwilę później podszedł do niej właściciel zwierzaka. Dziewczyna już dawno rozpoznała w nim Rafała. Z niechęcią uśmiechnęła się do mężczyzny i przywitała się.

[R]-Co tam u ciebie Anitko?

[A]-Nic ciekawego, ale ty niedługo zostaniesz tatą.-odparła z przekąsem dziewczyna.

[R]- Tak. W zasadzie to będę płacił tylko alimenty, w końcu to tylko wypadek przy pracy- powiedział

Rafał, po czym objął Anitę ramieniem i zbliżył twarz do jej policzka.

Kobieta uderzyła go z całej siły i uciekła.
Szybkim krokiem przemierzyła park i poszła do swojego bloku.
 Przed betonowymi budynkami, pomiędzy dwoma drzewami na ławce siedziała jakaś mała dziewczynka.
Obok ławki, w piaskownicy bawiła się cała grupka dzieci. Anicie zrobiło się żal małej. Postanowiła pomóc dziewczynce.Usiadła na ławce i zaczęła rozmawiać z małą.
[A]- Dlaczego siedzisz tutaj całkiem sama?
[Dz]-Bo dzieci nie chcą się ze mną bawić.- odpowiedziała dziewczynka, wyginając  usta w podkówkę i zaczynając płakać. Anita instynktownie przyciągnęła małą do siebie.
 Kołysała ją w swoich ramionach dopóki dziecko nie uspokoiło się. Minęło 15 minut, a dziewczynka dalej nie przestawała płakać.
[A]- Wiesz co? Skoro dzieci nie chcą się z tobą bawić to ja to zrobię. Chodźmy!- krzyknęła radośnie kobieta, chwytając dziewczynkę za rączkę.
Niepewna siebie dziewczynka poszła za rudowłosą kobietą. Anita świetnie bawiła się z dzieckiem. Jednak miała złe przeczucia, czuła, że ktoś ją obserwuje...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Macie 9 rozdział, z góry przepraszam jeśli jest beznadziejny.


piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 8.

Ujrzała nieprzytomnego Pawła, który leżał na podłodze z rozbitą szklanką.
Wystraszyła się nie na żarty. Zadzwoniła na pogotowie. Sprawdziła, czy Paweł żyje.
 Przysunęła głowę do klatki piersiowej i z ulgą stwierdziła,że chłopak oddycha. Pomimo tego miała złe przeczucie.
 Sprawdziła na jaką odległość rozprysnęła się szklanka.
 Odłamki szkła były porozrzucane aż pod głowę chłopaka. Anita delikatnie podniosła głowę przyjaciela i wydała z siebie okrzyk przerażenia.
 Tuż pod jej palcami, wbity w głowę chłopaka był wielki odłamek szkła, po którym spływały strużki krwi.
 Rana chyba była dość głęboka.
Chwilę potem odkryła,że chłopak całą głowę miał pokryta odłamkami. Z wszystkich ran ściekała krew.
Jeden z większych kawałków wbił się w tętnicę szyjną chłopaka..
Krwawił niemiłosiernie.
 Anita otarła dłonie z krwi przyjaciela i usiadła obok jego ciała.
 Denerwował ją fakt, iż nie może teraz w żaden sposób pomóc Pawłowi.Oparła głowę o ścianę i zaczęła płakać z bezsilności.
Chwilkę później usłyszała dzwonek do drzwi. Otworzyła je, wpuszczając do środka funkcjonariuszy.Dwaj z nich zajęli się Pawłem a trzeci podszedł do Anity.
Dziewczyna ze zdumieniem odkryła,że trzecim funkcjonariuszem jest Grzesiek. Kobieta uśmiechnęła się.
-Jak to się stało?- zapytał.
-Przyjechałam do Pawła wczoraj, ponieważ zadzwonił do mnie i poprosił,żebym go odwiedziła bo nie czuje się zbyt dobrze.Podałam mu szklankę z herbatą i poszłam spać. Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Potem wstałam i .... Anita nie wytrzymała i rozpłakała się.
 Grzesiek nic nie powiedział, tylko przytulił ją i kazał  się jej nie martwić, bo wszystko będzie dobrze.
Sprowadził zrozpaczoną dziewczynę po schodach do karetki. Pojazd ruszył. Jechali na sygnale, więc Anita uznała, że sytuacja jest poważna.
Gdy zatrzymali się pod szpitalem, ratownicy zabrali Pawła na Ostry Dyżur a jej kazali czekać.
 Zrezygnowana kobieta usiadła na krzesełku przed salą, na której położyli Pawła.
 Siedziała sama prawie półtorej godziny.
 Prawie zasypiała, gdy obudziło ją delikatne puknięcie w ramię. Otworzyła oczy.
Ujrzała stojącego nad nią Grześka, trzymającego w ręce kubek gorącego napoju. Podał go jej i usiadł na krześle obok.
-Czy on jest dla ciebie kimś bardzo ważnym?-spytał.
-Tak. Znam go od małego. To mój dobry przyjaciel-odpowiedziała.
-Nie chcę cię martwić, ale on może tego nie przeżyć, stracił bardzo dużo krwi, jeśli przeżyje, może mieć trudności z wykonywaniem najprostszych czynności.- powiedział Grzesiek
. Po jego słowach Anita znowu zaczęła płakać.
 Mężczyzna przytulił ją i czekał, aż kobieta uspokoi się.
 Minęła godzina, gdy Grzesiek zorientował się, że dziewczyna zasnęła mu w objęciach. Delikatnie podniósł ja i zaniósł do pokoju lekarskiego
. Ułożył rudowłosą na kanapie i przykrył kocem.
Następnego dnia Anitę obudziła rozmowa Grześka z innym lekarzem....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jejciu napisałam ^^ Dajcie znać, jak Wam się podoba.

Rozdział 7.

Do bufetu wpadła grupka chorych na białaczkę dzieci z pistoletami na kulki. Ludzie zaczeli się uśmiechać na widok roześmianych dzieci, kompletnie nie przejmujących się chorobą. Spojrzała na swojego towarzysza i powiedziała:
-Odnośnie twojego poprzedniego pytania, zrobił mi to bardzo wybuchowy pan młody, pracuję jako fotograf ślubny.
Mam wrażenie,że już zmęczyłam się moją pracą.
-Dobrze ci radzę zrób sobie wakacje bo się wykończysz.- powiedział mężczyzna.
-Tak właściwie to jestem Grzesiek a ty?- spytał.
 Na dźwięk tak dobrze znanego Anicie dziewczynie stanął przed oczyma obraz martwego znajomego. Szybko otrząsnęła się i odpowiedziała na pytanie zadane przez Grześka.
-Ja jestem Anita.
-Możesz mi powiedzieć dlaczego płakałaś?-spytał.
-Wiesz, wolałabym zostawić to dla siebie, przecież ledwo się znamy.-odpowiedziała lekko uśmiechnięta dziewczyna.
Po chwili zadzwonił jej telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis: Paweł. Anita przeprosiła towarzysza i wyszła odebrać telefon.
Usłyszała zachrypnięty głos Pawła :
- Cześć Anita! Mogłabyś proszę wpaść dzisiaj do mnie, nie najlepiej się czuję.- powiedział.
-Jasne, za pół godzinki będę, jestem na drugim końcu miasta.- odpowiedziała, po czym rozłączyła się. Wróciła do Grześka i powiedziała :
- Bardzo cię przepraszam, ale muszę już lecieć. Cześć!-powiedziała.
- Miło było, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.-odpowiedział. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko  do mężczyzny  i wyszła.
 Skierowała się do swojego samochodu i wsiadła do niego
. Po półgodzinnej jeździe była już pod domem Pawła .
 Wysiadła z samochodu i powędrowała do budynku. Zadzwoniła dzwonkiem i czekała, aż przyjaciel otworzy jej drzwi. Kobieta lekko wystraszyła się wyglądu swojego przyjaciela w chorobie.
Paweł miał podpuchnięte oczy, czerwony nos, zmierzwione włosy i nieprzytomny wzrok. Chłopak zakasłał, po czym odezwał się ledwie słyszalnym głosem:
-Hej, wejdź do środka.-powiedział.
-Matko, Paweł wyglądasz naprawdę okropnie a jak się czujesz?-spytała głosem pełnym troski Anita.
-Zimno mi.-odpowiedział chłopak, z miną smutnego dziecka.
-Jazda do sypialni!- krzyknęła na niego. Przyjaciel zwiesił głowę i zrobił to, co rozkazała mu jego przyjaciółka.
Dziewczyna udała się do kuchni i postawiła wodę na herbatę. W międzyczasie wyjęła z szafki termometr i skierowała się do sypialni Pawła. Chłopak prawie przysypiał na łóżku. Anita obudziła go delikatnym szturchnięciem.
Podała mu termometr i wyszła do kuchnii.
Zalała herbatę wodą i wróciła do sypialni chłopaka.
 Podała mu herbatę i leki, po czym poszła do salonu. Gdy położyła się na kanapie, poczuła jak stres z całego dnia odpływa. Zasnęła. Obudził ją dźwięk tłuczonego szkła. Wystraszona zerwała się na równe nogi i pobiegła do źródła dźwięku. Ujrzała.....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM Was bardzo,że tak długo nie pisałam, ale miałam próżnię zamiast mózgu.. postaram się jeszcze dzisiaj napisać 8 rozdział :)

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 6.

To, co ujrzała było wręcz śmieszne. Przed drzwiami stał niski, przysadzisty mężczyzna z brodą, uśmiechnął się i powiedział:
-Dobry wieczór. Ja w sprawie awarii światła.- powiedział. Anita i Paweł wybuchnęli dzikim śmiechem, a zmieszany mężczyzna stał w drzwiach.
 Kobieta zaprosiła mężczyznę i pozwoliła mu zająć się jego pracą.
Pożegnała się z Pawłem i czekała, aż elektryk skończy swoją pracę.
Gdy facet wyszedł z mieszkania, położyła się spać.
Rankiem wstała i ze zdumieniem stwierdziła,że jest spóźniona do pracy. W biegu chwyciła aparat i ubrała się. Wsiadła do samochodu i z piskiem opon wyruszyła spod domu.
 Pod kościołem , w którym para miała brać ślub, zgromadził się już spory tłum.
 Przy samej bramie stała śliczna blondynka, która wcale nie wyglądała na zadowoloną.
 Jeszcze gorzej wyglądał jej przyszły mąż. Wystraszona Anita wysiadła z auta.
Powitał ją pan młody niezbyt miłymi słowami :
- Gdzieś ty k**** była? My tu k**** opóźniamy przez ciebie głupia paniusiu ślub.
Po tak wulgarnej odzywce Anita nie miała najmniejszej ochoty robić zdjęć tym prymitywom.
- Przykro mi, ale musi pan znaleźć nowego fotografa, ponieważ poziom pańskiej inteligencji jest niewiarygodnie niski. Żegnam.- Chwilę po tym, jak zakończyła swój monolog poczuła ból na swoim prawym policzku. Złapała się za niego. Uderzył ją sam pan młody. Zwyzywał ją od najgorszych i poszedł. Zdruzgotana fotografka wsiadła do samochodu. Prawa strona jej twarzy była cała fioletowa, oko podbite. Anita westchnęła i pojechała do domu. Po drodze wstąpiła do warzywniaka, w którym kupiła jakąś mrożonkę. W domu położyła się na kanapie i poczuła, że zaraz zemdleje. Zadzwoniła do Pawła po czym odpłynęła...
Obudziła się w szpitalu, obok jej łóżka siedział wystraszony Paweł. Gdy tylko ujrzał,że dziewczyna jest przytomna, przytulił ją, po czym spytał:
-Anita, kto ci to zrobił?
-Bardzo wybuchowy pan młody, kiedy będę mogła wyjść ze szpitala?- spytała.
-Jutro, przyjadę po ciebie.-powiedział Paweł.
- Nie, sama dam sobie radę- odpowiedziała Anita. Paweł dobrze wiedział, że jeśli Anita coś sobie postanowi, trudno jest ją odciągnąć od realizacji tego pomysłu.
------------------------NASTĘPNEGO DNIA-------------------------------------------------
Anita dostała właśnie wypis ze szpitala. Idąc przez korytarz spotkała Rafała z jego wyraźnie brzemienną dziewczyną. Sama nie wiedząc dlaczego poczuła, że ogarnia ją smutek. Minęła ich szybkim krokiem i wsiadła do swojego auta. Położyła głowę na kierownicy i zaczęła szlochać
. Płakała już dość długo, gdy usłyszała stukanie w szybę.
Podniosła głowę, aby ujrzeć osobnika, który zakłóca jej spokój. Ujrzała dość młodego, przystojnego ratownika pogotowia, na którego twarzy malowało się zmartwienie.
- Co się stało, mogę ci jakoś pomóc?- spytał.
-Niestety nie możesz, idź już pewnie masz dużo pracy.- odpowiedziała Anita, zasłaniając spuchniętą połówkę twarzy.
-Tak się składa, że akurat skończyłem dyżur. To jak, pójdziemy na kawę do bufetu?
-No dobrze, czemu nie.
Wysiadła z pojazdu i ukryła policzek pod włosami. Poszła z ratownikiem do bufetu. Usiedli razem przy stoliku i zaczęli rozmawiać. Dziewczyna cały czas siedziała zwrócona do chłopaka  lewym profilem. W pewnym momencie zapomniała się i mężczyzna ujrzał jej policzek.
-Kto ci to zrobił?- spytał.
Anita nie zdążyła odpowiedzieć, bo w bufecie ktoś zaczął piszczeć, a potem usłyszeli:
-Na ziemię albo strzelam!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pyryry szczerze mówiąc to nie jestem w 100% zadowolona z tego rozdziału. Dajcie znać co myślicie :)



wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 5.

Był  co raz bliżej, gdy nagle zadzwonił jej telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię - Grzesiek. Anita odsunęła się gwałtownie od Pawła i chciała odebrać, ale po chwili stwierdziła, ze w obecności chłopaka nie będzie to najlepszy pomysł.
-Ja przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło..- zaczął tłumaczyć się Paweł.
-Nic nie szkodzi, trochę już późno chyba będę leciała, pa!-odpowiedziała dziewczyna, całując przyjaciela w policzek na pożegnanie.
Wyszła z parku i udała się na parking. Wsiadła do auta i pojechała do domu. Gdy tylko weszła do mieszkania, jej telefon ponownie zadzwonił.  Odebrała.
W słuchawce usłyszała radosny głos Grześka
-Hej Anita! Masz może ochotę wyskoczyć dzisiaj ze mną do klubu?
-Chętnie, już dawno nigdzie nie byłam.
-Będę po ciebie za około 2 godziny tylko daj mi swój adres?-Dziewczyna zrobiła to, o co poprosił ją chłopak.
 Postanowiła zacząć powoli szykować się. Ubrała na siebie czerwoną, zwiewną sukienkę przed kolano. Loki delikatnie rozczesała, aby nie zepsuć ich naturalnego układu. Pomalowała usta krwistoczerwoną szminką a rzęsy przejechała tuszem
. Tak wyszykowana czekała na przyjazd Grześka.
Minęło już ponad półtorej godziny od wyznaczonego przez mężczyznę czasu i Anita zaczynała się niepokoić. Usłyszała za oknem sygnał karetki. Wybiegła z domu i ujrzała jakiś czarny samochód wbity  w drzewo. Miała bardzo złe przeczucie. Podeszła bliżej. To co zobaczyła, przeraziło ją.
 Obok pojazdu leżał czarny worek, jeszcze niezapięty.
W nim leżał blady, zalany krwią młody chłopak. Anita wydała z siebie okrzyk przerażenia i zemdlała. Obudziła się w ramionach ratownika.
-Znała go pani?- spytał
-Znałam, ale niezbyt dobrze.
Kobieta podniosła się z ziemi i poszła do domu. Przebrała się i położyła się do łóżka. Następnego ranka obudził ją dzwonek do drzwi. Otworzyła je, ale przed nimi nie było żadnego człowieka. Za to na wycieraczce leżał list zrobiony z liter wyciętych z gazety.
 Jego treść zmroziła krew w żyłach Anity.
"TY BĘDZIESZ NASTĘPNA. DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM"
Pomimo początkowego strachu postanowiła zignorować list. Była sobota, więc nie musiała pracować. Zadzwoniła do Pawła i zaprosiła go do siebie.
 Chłopak po 15 minutach był już w domu.
Dziewczyna opowiedziała mu o wszystkim, po czym rozpłakała się. Gdy już trochę się uspokoiła, zaczęli oglądać film. Nagle światło zgasło.
-Nie ma prądu!- krzyknęła Anita z paniką w głosie.
 Paweł również zaczął panikować. Nagle ktoś zaczął walić do drzwi. Anita czuła, ze jej oddech przyspiesza. Powoli zbliżyła się do drzwi wejściowych. Położyła drżącą rękę na klamce i otworzyła drzwi... To, co ujrzała było....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chcieliście to macie :D

Rozdział 4.

Na miejscu zastała ją niespodzianka. Oprócz pary nowożeńców przy stoliku w kawiarni siedział jej znajomy z podstawówki- Paweł. Anita uśmiechnęła się i usiadła przy stoliku.  Oddała parze płytę ze zdjęciami i już chciała wstać, ale Paweł złapał ją za rękę.
-To nawet ze mną nie porozmawiasz? Nie widzieliśmy się od ponad 11 lat!-powiedział.
-My już pójdziemy, dziękujemy za zdjęcia!- wtrąciło się małżeństwo. Złapali się za ręce i udali się w stronę rynku.
- Tak właściwie to dlaczego tu jesteś?- spytała Anita.
-Na ślubie mojego brata wydawałaś mi się bardzo znajoma, więc chciałem sprawdzić, czy to na prawdę ty, brat powiedział,ze mnie zabierze ze sobą po odbiór zdjęć i  się przekonam.- odpowiedział, uśmiechając się.
Zaczęli rozmawiać jak za starych, dobrych czasów.
 Anita poczuła,że odradza się w niej mała, pewna siebie chłopczyca.
Siedzieli już bardzo długo w jednym miejscu.
 A jak na chłopczycę przystało- Anita nie może długo usiedzieć w jednym miejscu i Paweł dobrze o tym wiedział.
-Może pójdziemy do parku- powiedzieli równocześnie, po czym oboje wybuchnęli śmiechem. Skierowali się do wcześniej wspomnianego miejsca. Dawni przyjaciele zachowywali się jak dzieci. Chodzili po krawężnikach, spychali się z nich i opowiadali nie śmieszne żarty, które oboje dobrze znali.
-Pamiętasz gdzie była nasza baza?- spytał z szelmowskim uśmiechem mężczyzna.
-Oczywiście, jak mogłabym zapomnieć!- krzyknęła Anita, po czym złapała przyjaciela za rękę i pobiegła z nim w stronę krzaków.
Odsłoniła gąszcz liści i jej oczom ukazał się lekko rozpadający się domek na drzewie a w nim siedziały jakieś dzieciaki bawiące się w indian. Popatrzyła na swojego towarzysza, on od razu zrozumiał, co ma na myśli(nie, wcale nie to  o czym większość z Was sobie pomyślała . zboczuchy jedne :P).
Przyjaciele rzucili się na domek z dziko indiańskimi odgłosami.
Dzieciaki najpierw wydawały się przestraszone, ale potem zaczęły odpierać atak dwójki 24-latków. Oczywiście starsi wygrali i dzieciaki z żalem musiały znaleźć sobie nową kryjówkę.
Anita i Paweł weszli do maleńkiego domku. Oboje musieli się schylać,żeby nie uderzyć głową w sufit. Siedzieli w ciszy i napawali się obecnością drugiej osoby.
Trwali tak może półtorej godziny ale żadne z nich nie chciało wychodzić.
-A pamiętasz jak obroniłeś mnie przed idiotami z osiedla?- spytała, przerywając ciszę Anita.
-Tego nie da się zapomnieć.Wtedy zawarliśmy braterstwo krwi.- powiedział, pokazując dziewczynie bliznę na wierzchu jego dłoni. Ona tylko uśmiechnęła się i wtuliła się w Pawła.
''Było późne popołudnie. Ośmioletni przyjaciele siedzieli w domku na drzewie i rozmawiali.
-Obiecasz mi, że w przyszłości zawsze będziesz przy mnie i będziesz mnie bronił?-powiedziała drobna, rudowłosa dziewczynka ubrana w podartą sukienkę i trampki. 
-Obiecuję, ale ty musisz mi przyrzec, że zawsze będziesz przy mnie- powiedział szczerbaty chłopiec z blond włosami.
-Obiecuję.-odpowiedziała dziewczynka, po czym wyjęła z kieszonki scyzoryk i przejechała sobie ostrzem delikatnie po wierzchu dłoni,  potem zrobiła to samo z  ręką chłopca i przyłożyła jego ranę do swojej,mówiąc 
-Moja krew, Twoja krew, Nasza krew. 
Chwilę po tym usłyszeli przed domkiem krzyki starszych chłopaków. Paweł wyjrzał przez okienko domku i zamarł. Przed nim stała cała grupa wyrośniętych 12 latków. Starał nie okazywać strachu przy swojej towarzyszce. Dzielnie chwycił procę i zaczął strzelać do chłopaków kamieniami. Uciekli z krzykiem. 
-Składając przysięgę nie kłamałeś, dziękuję- powiedziała dziewczynka i pocałowała chłopca w policzek.''
-Wiesz co? Dobrze mi z tobą- powiedziała Anita. Paweł zaczął zbliżać się do jej twarzy. Był co raz bliżej...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Teraz będę Was szantażować :P 2 komentarze=nowy rozdział

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 3.

Następnego dnia obudziły ją ciepłe promienie słoneczne, muskające jej zapłakane policzki. Anita wstała z kanapy i udała się do łazienki. Umyła twarz wodą.Później skierowała się do kuchni. Włączyła radio i humor od razu jej się poprawił. Leciała jej ulubiona piosenka : kszksz .
Dziewczyna poczuła ,że po raz pierwszy zaczyna się uśmiechać a w sercu czuje przyjemne ciepło.
 Chwilę potem śpiewała razem z radiem i powoli wciągała na siebie ubrania. Dzisiaj miała spotkać się z ostatnimi klientami.
 Na myśl o ponownym spotkaniu z dwójką zakochanych w sobie ludzi poczuła lekki wstręt. Spakowała zdjęcia do torby i wyruszyła w drogę.  Jadąc ulicą zobaczyła autostopowicza. Był to na oko 26-letni mężczyzna.
Miał pobrudzone ubranie i stary, górski plecak ze stelażem. Rozpaczliwie czekał, aż ktoś łaskawie go zabierze.
 Anita postanowiła pomóc mu dostać się do miasta. Chłopak  uśmiechnął się w podziękowaniu i wsiadł do auta. Przedstawił się kobiecie:
-Cześć jestem Grzesiek, dzięki za to , że się zatrzymałaś.
-Ja jestem Anita, to gdzie cię podwieźć?-odpowiedziała.
-Do najbliższego miasta.- powiedział.
Grzesiek przez cały czas patrzył na nią. Dziewczyna poczuła, że jej policzki płoną i zaczyna robić się nieśmiała. Zawinęła kosmyk niesfornych, rudych loków za ucho i skupiła się na drodze.
 Chłopak zaczął opowiadać różne śmieszne historie związane z jego życiem.
Przy niektórych  oboje pękali ze śmiechu. Anita, poczuła,że wiele ją łączy z Grześkiem.
 Kobieta uświadomiła sobie,iż od dawna nie czuła się tak swobodnie w towarzystwie mężczyzny.
 Po półgodzinnej podróży dotarli do miasta.
 Anita ze zdziwieniem stwierdziła,ze będzie tęskniła za przypadkowo poznanym autostopowiczem.
Z żalem zatrzymała się przy przystanku autobusowym i powiedziała:
-Miło było cię poznać Grzesiek.
-Dzięki za pomoc, mogłabyś dać mi swój numer?-Anita zastanowiła się chwilę.'' A co jeśli on okaże się być jakimś pomyleńcem? W zasadzie- co mi szkodzi?"
-Proszę-powiedziała, podając mu karteczkę.
Mężczyzna w odpowiedzi pocałował kobietę w rękę.
Anita zarumieniła się i odeszła w swoją stronę. Poszła do miejsca, w którym umówiła się z klientem. Na miejscu zastała ją niespodzianka..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moglibyście zacząć komentować ( o ile czyta to ktoś) i wyrażać swoje opinię...


środa, 3 lipca 2013

Rozdział 2.

Zamarła. Z auta, które ją uderzyło wysiadł ktoś, kogo Anita nie miała ochoty spotkać już nigdy więcej. Był to chłopak, a w tej chwili właściwie mężczyzna, którego Anita kochała odkąd skończyła 12 lat.
 Mężczyzna miał na imię Rafał, był bardzo wysoki, miał niebieskie oczy i dołeczki w policzkach.
 Rafał, na widok tak dobrze znanej mu osoby uśmiechnął się i wyciągnął przyjaźnie dłoń w jej kierunku, już miał jej dotknąć gdy Anita odskoczyła,jakby została oparzona.
Facet nie przejął się zbytnio jej dziwnym zachowaniem i rozpoczął konwersację:
-Anita jak myśmy się dawno nie widzieli! Przepraszam,że wjechałem w ciebie, trochę się zagapiłem i...-  kobieta nie pozwoliła mu dokończyć.
-Daj sobie spokój z nadmierną uprzejmością. Załatwmy to szybko.-odparła chłodnym tonem.
- Masz tu 500 zł powinno starczyć. To do zobaczenia!-powiedział.
-Żegnaj.- odpowiedziała Anita, po czym wsiadła do samochodu i zadzwoniła po pomoc drogową.
W domu  kobieta usiadła na kanapie,zrobiła sobie herbaty i wyciągnęła laptopa.
 Podłączyła do niego aparat i zajęła się obróbką zdjęć. Przeglądając je, ciągle zadawała sobie to samo pytanie: 
" Dlaczego ci ludzie są tacy szczęśliwi, przecież do końca życia jeszcze wszystko może im się pozmieniać?" 
Poczuła,że oczy zachodzą jej łzami. Sama nie wiedziała dlaczego. Chwilę później leżała na kanapie w pozycji embrionalnej i szlochała. Jej perfekcyjnie wykonany makijaż spływał powoli na rozciągnięty sweter, rude loki  opadły na twarz, przykrywając zielono-żółte , pełne smutku,żalu i pretensji oczy dziewczyny. Anita poczuła się jakby znowu miała 16 lat. Wspomnieniami wróciła do tamtego felernego wieczoru...............................
Rudowłosa, ubrana w prostą, miętową sukienkę dziewczyna czeka przed wejściem na salę gimnastyczną. Mijają ją jej koleżanki ze swoimi chłopakami, większość z nich posyła jej pogardliwe spojrzenie. Nastolatka pochyla głowę i zaczyna gwałtownie mrugać aby powstrzymać łzy. Wtedy podchodzi do niej wysoki, piegowaty, niebieskooki chłopak. Unosi jej brodę tak , aby na niego spojrzała. Wcale nie miał zamiaru jej pocieszyć. Obok niego stała śliczna, szczupła blondynka, która patrzyła na nią z pogardą. Chłopak wskazał na blondynkę, bąknął ciche '' przepraszam'', chwycił jasnowłosą za rękę i wszedł z nią na salę.
 Rudowłosa straciła panowanie nad swoim ciałem. Upadła na chodnik, na którym  leżały odłamki szkła, rozrywając i plamiąc krwią piękną sukienkę ,zwinęła się w kłębek, szlochając. Zaczął padać deszcz a dziewczyna dalej klęczała bezsilnie. Po chwili zaczęła się podnosić.
 Czuła, jak serce rozpada jej się na miliardy maleńkich fragmentów i przesiąka nienawiścią do ludzi. 
Łzy dalej spływały po jej czerwonych ze złości policzkach. Zdjęła buty na obcasie i zaczęła biec po chodniku. Nie przejmowała się tym, co inni ludzie o niej pomyślą. Teraz chciała tylko poczuć się bezpiecznie. Zatrzymała się dopiero przy wejściu na szare blokowisko.
 Drżącymi rękoma otworzyła zamek w drzwiach. Zrzuciła z siebie podartą suknię i ubrała rozciągniętą koszulkę, po czym zamknęła się w pokoju i włączyła głośno smutne ballady rockowe. Wyciągnęła sztalugę i farby. Zaczęła tworzyć, co chwila powtarzając: ''Nigdy więcej". Niedługo na płótnie widniały 2 postaci, otoczone przez tłum innych. Dwie główne postaci to ten niebieskooki chłopak i wredna blondynka. Uśmiechają się szyderczo. Dookoła nich stoją koleżanki i koledzy Anity, z nożami w rękach. Pod obrazem widniał wielki, czerwony napis: CZY WY NAPRAWDĘ NIE WIDZICIE, JACY ZAKŁAMANI JESTEŚCIE?!
Te wspomnienia zostały z Anitą na całe życie.Po tamtym wydarzeniu kobieta zamknęła się w sobie i nie pozwala nikomu przekroczyć bezpiecznej strefy. Anita zasnęła zapłakana na kanapie. Następnego dnia obudził ją..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję,że ktoś to czyta :) Proszę, powiedzcie co sądzicie!

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 1.

Dzisiaj zapowiadał się wyjątkowo ciężki dzień. Anita wstała z łóżka, przeciągnęła się i odsłoniła zasłony okienne, które ukazały szare, wytatuowane przez bandy znudzonych graficiarzy bloki przeciętnego, wielkomiejskiego osiedla. Słońce leniwie przebijało swoje ciepłe promienie przez ogrom betonu.  Kobieta stała przez chwilę w oknie i obserwowała budzące się do życia domy. 
Już po chwili ujrzała swoją sąsiadkę- sędziwą panią Wandę.
Kobieta miała siwe włosy upięte w ciasnego koka i zmarszczki od ciągłego uśmiechania się. Tuż za nią dreptał przygarbiony staruszek-pan Tadek. 
Złapał żonę pod rękę i razem skierowali się ku ławce. "Jak ja bym chciała mieć taką miłość jak oni"- pomyślała, zerkając po raz ostatni na znikające małżeństwo.
 Podeszła do lustra i westchnęła. Jej niesforne, rude loki znowu były w całkowitym nieładzie, pod zielono-żółtymi oczami falowały się dwa piękne, fioletowe wory, na twarzy kobiety pojawiły się całe roje piegów. Jej duże, popękane usta ułożyły się w widoczny grymas.
Anita westchnęła, rozczochrała loki tak, aby wyglądały na w miarę cywilizowaną fryzurę.
Ubrała się, chwyciła aparat i wsiadła do auta.
 Dojechała na miejsce z 5-minutowym opóźnieniem.
Wybiegła z pojazdu i skierowała się w stronę tłumu pięknie ubranych ludzi. Powitał ją wysoki, łysy mężczyzna w garniturze, pan młody.
-Jak dobrze,że pani już jest-powiedział, uśmiechając się przyjaźnie.
-Ja też bardzo się cieszę. Czy mogłabym poprosić o ustawienie gości?
Anita rozejrzała się po otoczeniu. Stała w pięknym parku, nad stawikiem z dużym, białym mostem i sędziwymi wierzbami płaczącymi, których gałęzie żałośnie zamaczały się w wodzie. 
Po przeciwnej stronie stały ogromne schody, prowadzące do ogrodu japońskiego. Postanowiła ustawić gości na tych właśnie schodach.
Pannę młodą i pana młodego ustawiła na samym środku, wszystkich innych ludzi dookoła nich.Ujrzała wtedy coś,czego nigdy wcześniej nie widziała. Tych dwoje ludzi łączyła jakby niewidzialna nić. Spoglądali na siebie i nie mogli oderwać od siebie wzroku. Wciąż trzymali się za ręce. Anita poczuła,że z niewiadomej przyczyny oczy zachodzą jej łzami. Otarła je szybko i wróciła do swojej pracy.
Zrobiła kilka zdjęć, spakowała aparat i wróciła do auta.
 W samochodzie napadł ją nawał różnych myśli.
-" Dlaczego ci wszyscy ludzie są tacy zadowoleni, zakochani, czy oni nie widzą,że wszystko się sypie?
Chciałabym móc zrozumieć, co takiego ważnego daje im miłość. Przecież to tylko głupie uczu...- nie zdążyła dokończyć myśli, bo poczuła gwałtowne uderzenie w tył pojazdu. Wyszła z auta i .....
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję,że komukolwiek spodoba się moje opowiadanie. Proszę o wyrozumiałość, mam zaledwie 13 lat :)